środa, 12 lutego 2014

Pytanie o niedźwiedzia

"Skąd ten niedźwiedź na Pani obrazach?"

Pan zadał mi pytanie, miałam chęć odpisać, bo wydawało mi się, że wiem, ale zaczęłam się zastanawiać i myślę do tej pory, dlatego postanowiłam odpowiedzieć na to pytanie w sposób mniej oczywisty.

Poniżej zapis cytatów o moich obrazach z niedźwiedziem, kilka reprodukcji, parę własnych spostrzeżeń, a na końcu moja odpowiedź na powyższe Pana pytanie.

Profesor Dariusz Vasina recenzując mój dyplom na którym po raz pierwszy pokazały się namalowane olejno obrazy z niedźwiedziem napisał tak :

"Strażnik groźny dla naszych wrogów, który nas chroni i pilnuje dzień i noc, noc i dzień, w którego grubą sierść można by się wtulić i zasnąć bezpiecznie. Jego sen jest czujny, więc możemy przestać czuwać, możemy wreszcie odpocząć. Jego sen i nasz sen razem to wspólna tajemnica, wspólne odczuwanie. Lecz także zgoda na nieuchronne prawa natury tak często niezrozumiałe dla ludzi. Zwierzęcy strażnik to zarazem tajemnica jak i pewność czyjejś obecności. Tak jakby postacie ludzkie mówiły – “Wiem że teraz śpię, wiem że mogę spotykać cie tylko we śnie, ale wiem także ze na jawie cały czas jesteś przy mnie i mogę na ciebie liczyć. Nie rozumiem, nawet nie próbuje ale czuje i przeczuwam.” Zagadka dająca ukojenie. No właśnie, postacie ludzkie kruche, bezbronne dodatkowo przez swoje uśpienie. Ich subtelność podkreślona obecnością dzikiego zwierzęcia."

Katarzyna Karpowicz "Sen", 2010
150x120, olej/płótno

Małgorzata Czyńska w swoim eseju "Przyśniło mi się" towarzyszącym mojej wystawie w warszawskiej Galerii Art w grudniu 2011 roku napisała tak:


"Przyśniło mi się dzikie zwierzę. Znowu, wiesz? Brunatny niedźwiedź, taki pozornie nieporadny. Czuły opiekun kryje w sobie bestię. Przeznaczenie jest złudne, czasami pachnie strachem, chorobą, śmiercią, dla niepoznaki liże nam rękę jak wierny pies. Ma długi cień, ogromny. Cień, który jest schronieniem albo pułapką."


Katarzyna Karpowicz "Czarny niedźwiedź", 2009
100x170, olej/płótno

Poniżej moja odpowiedź w wywiadzie prowadzonym przez Małgorzatę Czyńską udzielonym przed moją wystawą "Przyśniło mi się" w Galerii Art:

"- Od lat obracasz się wokół kilku motywów, co jakiś czas dochodzi coś nowego. Twoje obrazy można podzielić na cykle: śpiące postacie ze zwierzętami, pływacy w basenach, torreadorzy, ostatnio – cyrk: akrobaci na arenie, sceny za kulisami. Skąd ta tematyka?

-Uwielbiam zwierzęta, są piękne i fascynujące, to chyba taka pierwotna fascynacja człowieka, który ma szacunek dla drapieżników. Czasami śnią mi się niedźwiedzie i wielkie koty – są łagodne, ale nie mam do końca pewności, czy mnie nie zaatakują. Ciekawe, co na to Jung. Może chodzi o strach, który próbuję ujarzmić, obawę przed końcem, który dla każdego nadejdzie – śmiercią. Zwierzę jest niebezpieczne, ale łagodne. Gdy śpi, człowiek się nie boi, jest jakby pogodzony i z ufnością wtulony w coś, co może się okazać bolesne. Żyjemy ze świadomością swojej śmiertelności, nie wiemy, co nas czeka. Mamy swoje „cienie”, które za nami idą, zmartwienia, kłopoty, które próbujemy koić, bo takie jest życie. Piękne zmaganie się z własnymi słabościami – to bardzo mnie interesuje."

Katarzyna Karpowicz "Sen zimowy", 2010
100x81, olej/płótno

Tomasz Jastrun w eseju "Zamyślenie" poświęconym mojemu malarstwu napisał tak :

"Skoro jest śmierć, musi być życie. Cień przemijania jest wszędzie, lecz to nie powód do lęku. Można śmierć obłaskawić jak niedźwiedzia. Zwierzęta we śnie dopełniają śpiącego i nie wydają się drapieżne, już raczej tajemnicze."


Katarzyna Karpowicz "Sen zimowy V", 2011
100x120, olej/płótno

Rafał Borcz który w swoim malarstwie porusza tematykę zwierzęcą jak zobaczył moje obrazy z niedźwiedziami polecił mi ciekawy dokument Wermera Herzoga "Grizzli Man"Grizzly Man- Werner Herzog


Katarzyna Karpowicz "Niebieska wstążka", 30x30, olej/płótno 2009

Katarzyna Karpowicz "Biały baribal", 2011
100x70, olej/płótno

Katarzyna Karpowicz "Autoportret z niedźwiedziem", 2013
50x40, olej/płótno

Katarzyna Karpowicz "Polowanie", 2013
130x240, dyptyk, olej/płótno

Katarzyna Karpowicz " Odwiedziny II" 81x60 , olej/płótno, 2014

Powyższe cytaty mogę uzupełnić stwierdzeniem, że w moim malarstwie interesuje mnie kontynuacja pewnych cykli które polegają na malowaniu motywów poprzez które mogę coś opowiedzieć, malując kolejne obrazy przepracowuję zagadnienie, poszukuję, tłumaczę. Snuję historię która rozgrywa się na przestrzeni lat, rozwija się i zmienia wraz ze mną, być może w końcu zniknie. Zanim jednak się skończy, póki co trwa nadal, dochodzę do wniosku, że jest nadzwyczaj ciekawa dla mnie samej. Ostatnio często sobie powtarzam, że praca nad obrazem musi być dla mnie przede wszystkim zastanawiająca.

"Skąd ten niedźwiedź na Pani obrazach?"

"nie wiem do końca, dlatego wciąż go maluję."






niedziela, 2 lutego 2014

Banalność zła.

Opowiada mi o Hannah Arendt i mówi, to zdanie, że „zło jest banalne”.

 Moja Mama podczas ostatniej rozmowy przez Skypa.

„Zło jest banalne” jest w mojej głowie od tamtego momentu. Od dłuższego czasu prowadzę obraz „Spacer nad morze” i słowa „zło jest banalne” towarzyszą mi przy pracy.

Jak maluję czasami krążą mi po głowie pewne zwroty które niezależnie od mojej woli przychodzą ponownie, tak jak melodie, trwają w pamięci, wyrwane z kontekstu. 

Obraz już skończony.
Syntetyczny i prosty, czysty w kompozycji i w kolorze, dyptyk o wymiarach 116x 162 jest poświęcony mojej Mamie.

Skąd potrzeba malowania obrazów z cyklu „ulice”?

Planowałam przecież coś innego, dużo wcześniej, miałam malować to albo tamto, tamto przecież było takim świetny tematem który zawsze chciałam zrealizować, nawet zaczęłam kilka obrazów, kiedy nagle przywędrowały nieśmiesznym spacerem te „ulice”. 

Wyobrażam sobie siebie na niewygodnym krześle ustawionym pomiędzy innymi krzesłami w okrąg. Gdzieś w koncie nieprzytulnej sali wynajętej po godzinach w ponurej podstawówce stoi taca z herbatnikami i plastykowe kubeczki na kawę lub herbatę. Idealne miejsce na spotkanie grupy „anonimowych artystów”.

Teraz moja kolej:

- Cześć, nazywam się Kasia. Nie jestem w stanie zapanować nad obrazami które do mnie przychodzą. Muszę malować zawsze to co chcą obrazy. Staram się walczyć z nimi o swoje, ale na koniec okazuje się, że to obrazy decydują, nie ja. 

A może obrazy to ja, takie głębsze ja którego obecności sobie nie uświadamiam, to mądrzejsze, rozsądniejsze, niezależne ja które wie swoje, a ja malarz jest tym powierzchownym ja któremu czasami wydaje się, że coś wie. Próba dyskusji słabszego z silniejszym okazuje się bezsensowna. Rezultaty widać od razu, kiedy ja malarz próbuje malować to co sobie pierwotnie wymyślił, ja obraz mu to zniechęca. Podczas gdy maluje się wyjątkowo nudno i bez cienia emocji, chwila nieuwagi, ja obraz- rach ciach, zamalowuje obraz, równocześnie z impetem malując to co chce, co ciekawe, co nagle wywołuje emocje i chęć działania w ja- malarzu.

Nie mam wyboru, muszę słuchać się obrazu, choć jest to nieustanna walka, próba sił.

Katarzyna Karpowicz, "Spacer nad morze", dyptyk, olej/płótno, 116x162, 2014


Miałam malować coś innego, ale namalowałam cykl obrazów z ulicami, jeden z nich poświęciłam mojej Mamie, która jest daleko, a zarazem niezmiennie, całe życie bardzo blisko, obok mnie.

Moja Mama Anna Karpowicz-Westner jest malarką, jedną z najbardziej pracowitych osób jakie znam, mądra, wytrwała i silna zawsze chodzi szybkim, energicznym krokiem, wskakuje na rower i zasuwa do roboty- czyli do pracowni.

Z wielkim sentymentem wspominam, jak w dzieciństwie idąc z Mamą za rękę podążałam przy niej truchtem bądź cwałem, w podskokach, żeby nadążyć. Na basen, na angielski, na gimnastykę, do szkoły i z powrotem. Najcudowniej- na koncerty, wernisaże, wystawy, na łąki w Szczebrzeszynie i nad rzekę.  Niezmiennie w zadziwiający sposób Mama holowała mnie prosto w stronę jaśniejszą, bo w niej jest dobro. 

„Zło jest banalne”

 Zdjęcie ze spaceru nad morze- Korsyka 1990 rok.

foto. Sławomir Karpowicz